wtorek, 19 kwietnia 2016

Jeep - końcówki drążka

Przebieg: 251 200

No to końcówki drążka zakupione, solidne kawały brechy:




Oczywiście u "Amerykanów" - bez większej tragedii bo 75 zł sztuka.

Montaż zajął chłopakom z Rivolliego jakieś 4 godziny bo stare sztuki były podobno straszliwie pozapiekane - koszt 150 zł.
Wydaje się, że po tej wymianie koła trochę lepiej reagują na ruchy kierownicy - czuć jakby w przekładni był teraz budyń zamiast kisielu :-)

Jeszcze numery:



No i oczywiście teraz geometria...

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Przeglądy jednak się przydają :-)

Przebieg: 251 050

Dzisiaj przegląd no i wszystko fajnie ale jeśli chodzi o końcówki drążka to podobno masakra :-( Czyli znowu parę setek do wydania i to jak najszybciej.
Przy okazji mała rekomendacja Stacji Kontroli Auto-Szyk w Luboniu. Nie wiem czy we wszystkich stacjach tak robią ale w tej jak widzą, że samochód ma większy przebieg to wchodzą do kanału i rzucą okiem co się tam dzieje na dole. No i dzięki temu być może uchronili mnie przed bardzo nieprzyjemną niespodzianką. Poza tym ogarniają tam kwestię napędów 4x4 co podobno wcale nie jest takie oczywiste w stacjach.
No nic, trzeba teraz poszukać w necie tych końcówek...

środa, 27 stycznia 2016

Wymiana płynów ustrojowych

Tak z kronikarskiego obowiązku przypomniało mi się, że nie odnotowałem w blogu wymiany olejów. Na szczęście znalazłem zdjęcie baniaka z olejem więc po dacie zrobienia zdjęcia przypomniałem sobie, że wymiana była na początku września 2015 r. i dotyczyła TYLKO oleju silnikowego. Pamiętam, że zastanawiałem się czy ruszać mosty, ale w tamtym momencie od poprzedniej wymiany oleju w mostach Jeep przejechał tylko 12 tys. km, w terenie będąc jeden raz, więc nie było sensu. Następnym razem...

Kupiłem 2 baniaki tego oleju:


I wlazło praktycznie całe 8 litrów.

Wymieniłem też oczywiście wszystkie filtry i tu jedna ciekawostka: w moim Jeepku NIE MA filtru kabinowego :-) Tak przynajmniej twierdzi mechanik.

czwartek, 7 stycznia 2016

Zima Panie, zima ...

Przebieg: 249 400

No to mamy zimę aż huczy - w poniedziałek i wtorek rano było około minus 15 stopni (oczywiście idealnie po zakończeniu świątecznego wolnego, kiedy trzeba odpalać auto o 6 rano żeby dotrzeć do roboty). Już dzień wcześniej widziałem ludzi biegających po parkingu z akumulatorami więc lekka niepewność była... Ale Jeep odpalił :-) Nie tak od razu, dopiero za 2-3 razem, i przez pierwsze kilka sekund silnik chodził jak w traktorze, ale generalnie DAŁ RADĘ. 
No a dzisiaj było minus 7 i odpaliłem od strzała, nawet bez długiego kręcenia, miło.
I jeszcze mała uwaga: nie wiedzieć dlaczego z reguły właśnie zimą zdarza się, że bez sensu zapala się kontrolka poziomu płynu chłodniczego. Bez sensu dlatego, że może się to zdarzyć nawet przy płynie nalanym na full - po prostu czujnik głupieje. Co gorsza, ta kontrolka może kojarzyć się z różnymi rzeczami, ale skojarzenie z chłodzeniem jest dość odległe... Tak że jeśli zobaczysz coś takiego:
To nie przejmuj się, że to akumulator czy coś jeszcze gorszego, tylko płyn chłodzący. Żeby ją zgasić najczęściej wystarczy odpalić, przejechać kilka metrów, zgasić i ponownie odpalić. A jeśli faktycznie płynu jest mało to Prestone i dolewka. Jakby ktoś nie wiedział to ten baniak: